sobota, 14 grudnia 2013

Day 17.

Niespodzianka już czekała. To wspaniałe miejsce, które wynaleźliśmy podczas drogi powrotnej z naszego spaceru biło pięknem. Pomarańczowe słońce chyliło się ku zachodowi, kryjąc się za taflą Nilu. Ostatnie promienie oświetlały niespokojne wody. Podszedłem do brzegu skarpy i spojrzałem w dół. Fale rozbijały się o skały, wokół otaczał nas las. Piękny, zielony las z barwną polaną wewnątrz. Usłyszałem stukot, ciche sapanie koni, i rytmiczne uderzanie kopyt o utwardzoną ziemię. W końcu pojawiliście się na horyzoncie. Byłaś cała roześmiana. Widziałem jaką przyjemność sprawia Ci towarzystwo Liam’a. Do mojego serca dotarło bolesne ukłucie. Po chwili do jego głębi wpłynęła zazdrość i zaczęła rozlewać się po całym ciele. Mimo, że Danielle i on bardzo się kochali, to nie dawało mi to pewności. Ja też będąc z Eleanor zakochałem się w Tobie. Cudownej dziewczynie, która zawładnęła moim sercem w jednej chwili. Podszedłem bliżej chcąc zachować spokój. Nie odzywając się do przyjaciela pomogłem ci wysiąść z ‘karocy’. Te iskierki w Twoich oczach, które tak kochałem dawały o sobie znać. Promieniowałaś radością, a ja nie chciałem Ci tego zabierać kłótnią z Liam’em. Chłopak widocznie to zauważył, bo odjechał. Nigdy nie pytałem, czy rozumiał, jak bardzo Cię kochałem.
-„Och Louis, ta przejażdżka była cudowna!” – rzuciłaś mi się w ramiona.
Cała złość odpłynęła. Zazdrość wyparowała. Egoizm opuścił mnie. Wszystko dzięki temu, że znalazłaś się w moich ramionach. Że choć przez chwilę mogłem ochronić Cię przed światem. Zaprowadziłem Cię na rozłożony koc. Odliczałem minuty i spoglądałem na niebo, chcąc wybrać odpowiedni moment.
-„Louis, coś się stało?” – usłyszałem Twój cichy szept.
Przyjemne ciepło rozlewało się po mojej ręce, czując Twój dotyk. Zamarłem. Nie chciałem, by to się kiedykolwiek kończyło. Przeniosłem swoje spojrzenie na Ciebie. Zamartwione tęczówki obserwowały każdy, najmniejszy ruch. Delikatnie wsunąłem swoje palce między Twoje. Nie mogłem czekać, nie chciałem. Niezauważalnie przysuwałem się bliżej Ciebie. Rozumiałaś. Przejechałaś nosem po moim policzku. Ten subtelny dotyk wzbudził we mnie falę pożądania. Marzyłem o Tobie każdego dnia, każdej nocy. Nie chciałem jednak tego przyspieszać. Stłamsiłem w sobie chęć do jakichkolwiek pochopnych działań. Czułem Twój ciepły oddech na policzku. Mimowolnie moje serce zaczęło przyspieszać. Odchyliłem się, próbując złapać Twoje spojrzenie.
-„Wszystko w porządku.”
Zauważyłem błysk w Twoim oku. Ogarnęło mnie dziwne uczucie. Nie umiem go nawet opisać. Nawet myśląc o Tobie odbiera mi mowę. Zamiast ukazać Ci wszystko, co przygotowałem na tamten dzień, siedziałem nieruchomo. Znalazłem w sobie odrobinę odwagi, gdy Twoja źrenica błysnęła jeszcze raz.
-„Kocham cię…” – wyszeptałem w Twoje usta.
Nieprzyjemny chłód przewiał moje serce i całe ciało. Widziałem, jak się oddalasz. Miałem ochotę płakać… Jak dziecko. Ale nie miałem już na nic siły.

~*~

Przepraaaaaaaaaszam, że tak długo nie było rozdziału. Nie miałam ich na laptopie, a na kompa weszłam pierwszy raz od 3msc :o Na szczęście zgrałam wszystko na pendrive, więc notki będą coraz częściej :)
Natt xX.

1 komentarz:

  1. Ohhhh a juz myslalam ze bd szczesliwi. Dodawaj czesciej. Proooosze ;*

    OdpowiedzUsuń