poniedziałek, 7 stycznia 2013

Day 10.


Patrzyłem na białe chmurki otaczające samolot. Już niedługo, najdroższa miałem być przy Tobie. Rozciągająca się biel wzdłuż i wszerz przypominała mi tylko o Tobie, leżącej w śnieżnej pościeli. Obraz niewinnej istotki przewijał mi się przez myśli na wewnętrznym pokazie slajdów. Nawiedzał mnie w nocy, gdy nie mogłem spać oraz podczas najpiękniejszych snów, jakie kiedykolwiek miałem. Byłaś w nich Ty. Taka radosna i szczęśliwa pośród różnokolorowych kwiatów. Śmiejąca się dziewczyna, która była moja. Właśnie, moja… Chciałem, żeby tak było. Chciałem zasypiać przy Tobie, i budzić się oglądając słoneczne promienie okalające Twoją twarz. Z moich marzeń wytrąciło mnie szarpnięcie. Ręka, którą podtrzymywałem moją wiecznie zadumaną głowę osunęła się, przez co uderzyłem czołem w pobliski fotel. Zastanawiałem się, co się dzieje? Cały samolot trząsł się niemiłosiernie. Aż miałem ochotę zwrócić śniadanie.
-„Co się dzieje?!” – z przerażeniem zatrzymałem oszołomioną stewardessę.
Widziałem tylko wielki obłęd w jej oczach. Wyrwała się i pobiegła do kabiny pilota. Niesamowity huk ogłuszył wszystkich pasażerów. Nawet „uspokajające” wołanie stewardess nic nie dawało. Zacząłem wbijać się w fotel. A potem… Potem pamiętam tylko białe światło.

~*~

Taki tam rozdział w prezencie dla @ComeToPoland1D :) STO LAT xX. Błagam komentujcie to :o
Buziakiii!
Natt.