Patrzyłem na białe chmurki otaczające samolot. Już niedługo, najdroższa
miałem być przy Tobie. Rozciągająca się biel wzdłuż i wszerz przypominała mi
tylko o Tobie, leżącej w śnieżnej pościeli. Obraz niewinnej istotki przewijał
mi się przez myśli na wewnętrznym pokazie slajdów. Nawiedzał mnie w nocy, gdy
nie mogłem spać oraz podczas najpiękniejszych snów, jakie kiedykolwiek miałem.
Byłaś w nich Ty. Taka radosna i szczęśliwa pośród różnokolorowych kwiatów.
Śmiejąca się dziewczyna, która była moja. Właśnie, moja… Chciałem, żeby tak
było. Chciałem zasypiać przy Tobie, i budzić się oglądając słoneczne promienie
okalające Twoją twarz. Z moich marzeń wytrąciło mnie szarpnięcie. Ręka, którą
podtrzymywałem moją wiecznie zadumaną głowę osunęła się, przez co uderzyłem
czołem w pobliski fotel. Zastanawiałem się, co się dzieje? Cały samolot trząsł
się niemiłosiernie. Aż miałem ochotę zwrócić śniadanie.
-„Co się dzieje?!” – z przerażeniem zatrzymałem oszołomioną
stewardessę.
Widziałem tylko wielki obłęd w jej oczach. Wyrwała się i pobiegła do
kabiny pilota. Niesamowity huk ogłuszył wszystkich pasażerów. Nawet
„uspokajające” wołanie stewardess nic nie dawało. Zacząłem wbijać się w fotel.
A potem… Potem pamiętam tylko białe światło.
~*~
Taki tam rozdział w prezencie dla @ComeToPoland1D :) STO LAT xX. Błagam komentujcie to :o
Buziakiii!
Natt.